Polska rodzina coraz bardziej jest atakowana i jest w coraz większym niebezpieczeństwie. Nie trzeba być fachowcem od statystyk, psychologiem czy socjologiem, by zauważyć, że Polska coraz bardziej stacza się po równi pochyłej w zapaść demograficzną. Po prostu w głupi sposób wzorujemy się na europejskich „wysokorozwiniętych” państwach. Dlatego też ubywa nas w stopniu zatrważającym. Jeśli nie opamiętamy się – to rozpowszechniana przed kilkunastu laty przez wyznawców spiskowej teorii dziejów teoria o świadomej polityce wyludniania państwa okaże się prorocza.
W Polsce Polki rodzą 1,4 dziecka. Te same Polki w Anglii rodzą już 2,5 dziecka. Ciekawe dlaczego? Jakoś nie słyszę „autorytetów”, które wyjaśniłyby tę zagadkę. Żadne „autorytety” nie wypowiadają się w tej kwestii.
Ale nie ma co się dziwić – przecież oni nigdy nie wypowiadali się na temat dzietności. Raczej jest odwrotnie.
Nie można bowiem wymagać od środowisk, które propagują seks bez zobowiązań, związki partnerskie, czy wreszcie wszelkiego typu dewiacje – troski o zapewnienie ciągłości pokoleń. Przecież wszystko, co wspierają – służy raczej antykoncepcji niż prokreacji.
Wieczna młodość, doskonała kondycja i doskonały wygląd kosztują niemało – nie tylko wysiłku, ale przede wszystkim kasy! A dziecko kosztuje – psuje figurę i jest absorbujące. A tu trzeba się realizować. Najlepiej zaraz po studiach, bo później zostaje się w ogonie. Trzeba być w pełnej gotowości 24 godziny na dobę. Dyspozycyjność to w dzisiejszych czasach gwarancja sukcesu – nie ty, to innych jest 100 na twoje miejsce…
Dziś świat należy do singli! No, ewentualnie do wolnych związków – bez zbędnych deklaracji i zbyt dużej odpowiedzialności. Nikt kto robi karierę nie ma czasu na gary, spacery, celebracje posiłków przy wspólnym stole – to strata czasu.
I może to wszystko nie byłoby warte pisania, gdyby nie to, że zaczynamy traktować jako normę ten stan kompletnej utraty wartości moralnych, obyczajów, etyki; że coraz bardziej staczamy się.
Nasza narodowa schizofrenia rozwija się wspaniale. Jej głównym objawem jest głosowanie – zaraz po niedzielnej Mszy św. – na partie wspierające prawa łamiące wszystkie po kolei Boże przykazania. Coraz bardziej obojętniejemy na zło. Nie przeszkadza nam niesakramentalny związek naszych dzieci. Nie szokuje postawa „aby kasa była” – bez względu na zasady, czy elementy przyzwoitości. Ulegamy durnej propagandzie. Odwrócone pojęcia przyswajamy bez problemu – i coraz częściej zapominamy, że jeszcze wczoraj doskonale potrafiliśmy nazwać i wskazać co złe, rozróżnić dobro od zła.
A wróg jest mądry i przebiegły. Świadomie i celowo uderza w rodziny – bo to nimi silna była zawsze Polska.
Dzięki czemu przetrwaliśmy jako naród kolejne zabory? Jak możliwe było, że nie zatraciliśmy naszej wiary, kultury, języka? Odpowiedź jest prosta. Dzięki matkom, które miały odwagę i świadomość, jak ważna jest ich rola w rodzinie.
Niestety, słowa Prymasa Tysiąclecia, kard Stefana Wyszyńskiego: „Dla Narodu najważniejszą siłą i bastionem jest rodzina. Kto jest przyjacielem Narodu – umacnia rodzinę, kto jest wrogiem Narodu – niszczy rodzinę” doskonale rozumieją ci, dla których Polskość to nienormalność.
Najwyższy czas, aby zrozumiał je naród!