Wychowanie to proces towarzyszenia człowiekowi na drodze rozwoju ku pełni człowieczeństwa. Wychowywać to fascynować dzieci i młodzież miłością i prawdą. W każdym człowieku o wiele łatwiej ochronić i umocnić dobro, niż leczyć zranienia wynikające z błędnego wychowania, czy doznanych krzywd. Myślę, że należy skupić się na dobru, równocześnie odwracając się od zła.
Wychowanie jest najważniejszym zadaniem w życiu rodziny, społeczeństwa i Kościoła. Młodzi ludzie powinni być w centrum uwagi. Ich przyszłości zależy przecież od właściwie przeżytej młodości. Jeżeli zaczną pięknie żyć w młodości, to spokojna będzie ich starość. To właśnie w okresie młodości człowiek dokonuje fundamentalnych wyborów, często w tym okresie odkrywa sens własnego życia i rozpoznaje drogę swojego powołania. Wtedy też nabywa sprawności i rozwija talenty, które stanowią „narzędzie” do jego wzrostu i funkcjonowania w rodzinie, społeczeństwie, społeczeństwie i Kościele.
A więc jak wychowywać? Jak uniknąć w przyszłości rozczarowań?
Na te pytania nie ma jednoznacznej odpowiedzi.
Uważam, że dobrze wychowywać – to uczyć kochać, myśleć i pracować. To przede wszystkim stawiać wymagania, gdyż okazanie miłości bez wymagań jest przejawem naiwności.
Kolejną ważną sprawą jest poszukiwanie drogi do serca wychowanka.
Trzeba pozyskać serca młodego człowieka, czyli nawiązać z nim głębokie relacje, które zaowocują. To rodzina buduje klimat, zaufanie i wzajemną miłość – niezbędną do właściwego rozwoju. Rodzina jest wspólnotą, w której wszystko się zaczyna, w której każdy powinien znaleźć szczęście, radość, miłość, pomoc.
Dzisiaj musimy być wrażliwi na bolesne sytuacje życiowe młodego człowieka, na jego problemy, oczekiwania i dążenia. W procesie rozwoju człowieka powinna towarzyszyć nieustanna potrzeba prawdziwego, „namacalnego”, zaangażowania się rodziców, nauczycieli, księży, społeczeństwa. Młodzi ludzie to przecież drogocenna cząstka ludzkiej społeczności. Trzeba zminimalizować zaniedbanie rodziców, usunąć lenistwo, oraz zły wpływ najbliższych źle uformowanych przyjaciół. Wtedy młodzież stanie się bardziej uformowana, wrażliwsza na potrzeby innych, a ich serce szukając prawdy, będzie przepełnione miłością do Boga i drugiego człowieka. Wszelkie, czasem zdarzające się, zdeprawowania w młodym wieku spowodowane są raczej lekkomyślnością niż złośliwością natury.
Pozwólmy młodym ludziom stawać się lepszymi. Niech nasza obecność wśród nich będzie świadectwem chrześcijańskiego życia. Życie jest nieustanną walką o zbawienie. Ale nie tylko swoje, ale i zbawiennie najbliższych.
Wychowanie człowieka jest niezwykle delikatnym i wielowymiarowym procesem rozwoju. Na ten proces składa się m.in. zdobywanie dojrzałości fizycznej; formowanie intelektu; dojrzewanie w zakresie wolności wyboru, dojrzałości emocjonalnej i duchowej; nawiązywanie głębokich więzi międzyludzkich; przygotowanie do małżeństwa i życia w społeczeństwie; oraz kształtowanie zasad wiary.
Młody człowiek nie ma wielkiego doświadczenia – jest w trakcie poznawania siebie i zdobywania wiedzy o świecie. Łatwo ulega zmianie nastroju; jest zmienny; szybko zapomina o swoich obowiązkach i powinnościach; a w razie niepowodzeń szybko się zniechęca, poddaje zwątpieniu. Dlatego tak ważne jest dla niego wsparcie, mobilizacja, ukazywanie autentycznych wartości, oraz życzliwe napominanie.
Potrzeba wsparcia, troski, roztropności, stawianie wymagań rozbudza w młodym człowieku fascynację wartościami… Jest to podstawowe – istotne – zadanie przede wszystkim dla rodziców, ale także dla wychowawców, nauczycieli, księży, katechetów.
Niepokojącym zjawiskiem jest to, że współcześni wychowankowie oddalają się od miłości, prawdy i wolności.
Znaczna część młodych ludzi w naszych czasach cierpi, bo doświadcza zbyt mało miłości ze strony rodziców. I wcale nie chodzi o to, aby młodzi ludzie byli kochani – ważniejsze jest, aby odczuwali, że są naprawdę kochani. Niestety często w relacjach rodzinnych dominuje krzywda i cierpienie, a nie miłość i poczucie bezpieczeństwa. Konsekwencją tego jest to, że wielu młodych ludzi nie potrafi kochać i zapada na najgroźniejszą chorobę – na obojętność na własny los. Młodzi krzywdzą samych siebie sięgając po alkohol, narkotyki, itp – równocześnie zadając ból i cierpienie najbliższym.. Często brak im siły potrzebnej do tego, aby powstrzymać się od destrukcyjnych zachowań, oraz by zatroszczy się o własny rozwój.
Dlatego zwracam się z gorącą prośbą i troską do wszystkich rodziców, aby nigdy nie zapomnieli, że tylko stałe doświadczenie miłości – zarówno przyjmowanej, jak i ofiarowanej – daje młodemu człowiekowi siłę i motywację potrzebną do kształtowania w sobie człowieczeństwa.
Kolejnym niepokojącym zjawiskiem jest brak zdolności wielu rodziców i wychowawców do formułowaniu prawego myślenia u ludzi młodych.
Nie zapominajmy, że niemożliwy jest rozwój dzieci i młodzieży bez trudu wychowania ze strony dorosłych. Dojrzale wychowywać – to największy dar, jaki dorośli mogą ofiarować młodemu pokoleniu. Życie rodziców jest księgą, którą czytają dzieci. Niestety wielu współczesnych ludzi dorosłych jest naiwnych – potrafią tylko rozpieszczać, albo, co gorsze, demoralizować dzieci i młodzież. Nie wiem, może nie potrafią, bądź nie mają zamiaru udzielać młodym ludziom wsparcia. Brak wychowania młodych ludzi, pozwalanie na wszystko, lub „róbta, co chceta”, prowadzi zazwyczaj do zniekształcenia wolności, czyli popadania w różne formy uzależnień. Tymczasem zadaniem rodziców i wychowawców jest nauczenie młodych dojrzałego myślenia, kochania i solidnej pracy.
Innym poważnym zagrożeniem dla rozwoju młodych ludzi jest błędna hierarchia wartości. Tę błędną hierarchię wartości młodzi przejmują od dorosłych. Nie liczy się to co najważniejsze – Bóg, zbawienie, miłość, szacunek dla drugiego człowieka, ważne jest by dobrze ustawić się w życiu, by być bogatym… A właściwa hierarchia – to takie niemodne, staroświeckie. Uczmy młodych tego co jest najważniejsze. Jest to kapitał zbierany na naszą przyszłość.
Jeszcze innym zagrożeniem jest niska kultura społeczna. Kultura to przecież sposób bycia człowieka w dzisiejszym świecie. Jeżeli wszystko uznawane jest za jednakowo wartościowe – to tak naprawdę nic nie ma wartości. Taka kultura prowadzi do degradacji człowieka. To bardzo dramatyczna sytuacja nie tylko dla ludzi młodych, ale nas wszystkich. Jest to z pewnością korzystna sytuacja dla wielu polityków czy ludzi biznesu, którzy doskonale wiedzą, że człowiekiem prymitywnym i nieszczęśliwym najłatwiej się rządzi oraz najszybciej jego kosztem można się wzbogacić.
Bardzo poważnym problemem wychowawczym jest też sięganie młodych po narkotyki i alkohol. To coraz większy problem dotyczący naszych terenów. I u nas można zobaczyć ludzi zniewolonych, popełniających „ śmierć na raty”, oraz tych, którzy w łatwy, przystępny sposób (24 godzinę na dobę) są zawsze gotowi pomóc. Rozumieją człowieka na „głodzie” i „kacu”. Często wiemy, o kogo chodzi – ale „mnie to nie dotyczy,” lub „ nie moja sprawa”.
No właśnie… a kiedy będzie to Twoja sprawa?…
Na koniec proszę wszystkich, aby nie stali z boku, przyglądali się i często tylko komentowali dramat człowieka.
Pomyślmy jak pomóc, jak zachęcić do zmiany życia, odpowiednio zmotywować, dodać sił.
Miejmy na uwadze, że człowiek zniewolony kupi wszystko to, co obieca mu łatwe szybkie szczęście (alkohol, nikotyna, narkotyki itd.). To wszystko okalecza jego świadomość, wolność i godność człowieka. Budując tym samym cywilizacje śmierci.
Ostatnio coraz częściej agresywnie atakuje się Kościół Katolicki. Dlaczego? Kościół broni trwałych wartości, uczy myśleć, kochać, i pracować na wzór Chrystusa, a przez to formuje ludzi dojrzałych, którymi trudno manipulować.